Nowy Rok, nowy problem?


Niezależnie od tego, czy jesteśmy zwolennikami postanowień noworocznych, czy raczej do zmiany daty podchodzimy sceptycznie lub obojętnie – Nowy Rok powoduje pewnego rodzaju napięcie. Ja sama nie przywiązuje zbyt dużo uwagi do zmiany daty. Może przez kolejne miesiące czasami wciąż będę pisać 2022 (lub co gorsze – 2020), lecz ekscytacja z powodu kolejnych “nowych” 12 miesięcy raczej jest u mnie słaba. Co oczywiście nie oznacza, że nie będą działy się rzeczy ekscytujące i takie, na które warto czekać.
Nowy start
Nawet podchodząc sceptycznie do tego, że kolejne okrążenie wokół Słońca może być inne niż poprzednie, tak naprawdę wielu z nas liczy na to, że 1 stycznia przyniesie ze sobą, chociaż małe poczucie początku i nowego startu.
Wielu z nas w tym celu robi listę postanowień noworocznych, ale może podświadomie wiemy, jaki może być tego efekt. Postanowienia są często niemierzalne czy zbyt trudne do zrealizowania. Życie okazuje się przygniatające, problemy zaczynają się gromadzić i w końcu nawet najlepszy nowy początek, blednie i zaczynamy wątpić, czy w ogóle tym razem coś się zmieni.
Chociaż – jak pisałam – ja sama nie przepadam za żadną formą postanowień noworocznych, rozumiem bardzo dobrze ideę nowego początku, nadziei, że może w tym roku “będzie inaczej” albo – co lepsze – włożonej pracy w to, by coś osiągnąć i zmienić.